czwartek, 27 stycznia 2011

Spacerek - "I've been for a walk..."

Dziś był pierwszy dzień konferencji i pierwsze wrażenia z nowego miejsca. Od rana obudzony świeżym powietrzem porannym postanowiłem przespacerować się po cały kampusie i okolicy. W sumie wyszło, że z domu aż do MSRI szedłem piechota, co okazało się być równe deniwelacji 350 metrów ! Jak przystało na królową nauk budynek MSRI mieści się na samym szczycie wzgórza, z którego rozciągają się rewelacyjne wręcz widoki na całą okolicę i w szczególności część z Golden Gate.





Sam kampus uniwersytetu jest rozlokowany na kilkunastu wzgórzach i zagospodarowany od ich podnoża aż po sam szczyt. Niektóre części są też wyłączone ze swobodnego dostępu (!), co powoduje, że taka wycieczka jak moja wydłuża się dwukrotnie, ponieważ jakiś pan po drodze grzecznie informuje, że tędy nie przejdę, bo naraziłbym się federalnym, czego zamierzać pierwszego dnia wizyty nie zamierzałem..










Jaza autobusem po wzgórzach jest jednym z dziwniejszych przeżyć. Miły kierowca, któremu każdy dziękuje przy wysiadaniu naprawdę bardzo stara się uatrakcyjnić drogę lawirując z niezwykłą gracją po stosunkowo wąskich ulicach na zboczach. Zwłaszcza, że może zahaczyć o coś takiego.



Na szczęście Uniwersytet Kalifornijski posiada wydział metalurgii, ot, blachę pewnie wyklepią w razie czego ;)


1 komentarz:

  1. Ale piękne widoki :D Chciałabym sobie z Tobą pochodzić tamtymi ulicami. Pewno wszyscy Amerykańcy patrzyli sie na Ciebie osłupiali, że na pieszo chodzisz :P

    OdpowiedzUsuń